niedziela, 8 grudnia 2013
Quo vadis Ukraino?
Ukraina w swoim obecnym kształcie jest tworem sztucznym, złożonym z dwóch nieprzystających do siebie cywilizacyjnie elementów, wymyślonym w gabinetach polityków antyrosyjskich (i antypolskich!) w drugiej połowie XIX wieku. Nawiasem mówiąc, pomysły takie lęgnąć się mogą tylko w głowach ateistycznych, zupełnie nie doceniających wagi czynnika religijnego w polityce. Granica między tymi częściami składowymi przebiega mniej więcej wzdłuż granicy przedrozbiorowej Rzeczypospolitej z Rosją.
Twór tego typu nie jest do utrzymania na dłuższą metę i prawdopodobnie wschodnia część w niedługim czasie wchłonięta zostanie przez Rosję, a zachodnia część utworzy suwerenne państwo, które nigdy do żadnej Unii Europejskiej przyjęte nie zostanie, gdyż prawdopodobnie coś takiego jak UE już istnieć nie będzie. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że proces rozpadu przebiegnie w sposób możliwie bezkrwawy.
Co nam, Polakom do tego? Ano, nic. Niestety, Polska nie odgrywa samodzielnej roli w polityce międzynarodowej pozostając narzędziem polityki mocarstw. Do prowadzenie własnej polityki brak nam zarówno odpowiedniego potencjału gospodarczego, demograficznego i militarnego. Co więcej, nie jesteśmy nawet w stanie decydować o naszych sprawach wewnętrznych, bo decydują o nich za nas w Berlinie, Brukseli czy - rzadziej - Waszyngtonie. Jedyne, co robić możemy, to starać się uzyskać wpływ na nasze własne sprawy i powodować trudności w posługiwaniu się nami jako narzędziem obcych interesów.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz