wtorek, 3 grudnia 2013

Myć ręce czy nogi?

Ze zdziwieniem obserwuję dyskusję, czy Ruch Narodowy powinien uczestniczyć w wyborach do "parlamentu" europejskiego, w wyborach samorządowych i w wyborach do sejmu, czy też zająć się raczej pracą organiczno-formacyjną.

Na miły Bóg! Codzienna praca organizacyjno - formacyjna jest pracą, która nigdy nie ustanie i jest równie niezbędna jak codzienne zabiegi higieniczne, czy jedzenie! Nigdy nie wolno nikomu się z niej zwalniać pod rygorem zaprzepaszczenia własnych szans życiowych, a w przypadku organizmów społecznych - rozprzężenia i rozkładu wewnętrznego.

To, co jest naszym codziennym obowiązkiem, nie zwalnia nas od wykorzystywania wszelkich szans działania dla wspólnego dobra na szerszym polu społecznej aktywności. Ba! Mamy obowiązek nieustannego poszerzania tego pola. Jeśli zatem istnieje możliwość wzięcia udziału we wszelakich wyborach, to nie wolno tej szansy zmarnować, bo jeśli się takie szanse zmarnuje, to czy można z czystym sumieniem powiedzieć, że zrobiło się wszystko, co było możliwe?

Tak więc to fałszywa alternatywa: albo praca organiczna albo wybory. Nie ma co dezerterować i walkowerem, choćby nie wiem jak pięknie uzasadnianym, oddawać pole wrogowi. Nawet porażki są kapitałem, który procentuje ostatecznym zwycięstwem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz